Mama dla dwojga, czy z dwójką dzieci jest łatwiej niż z jednym?


    Pierwsze dziecko zmienia Twoje życie o 180 stopni. Zakładając, że do tej pory nie musiałaś/eś zajmować się nikim, kto nie potrafiłby zaspokoić swoich podstawowych potrzeb życiowych. Może myślisz, że masz zwierzaka, za którego jesteś odpowiedzialna/y i dajesz rade. Dziecko to jednak trudniejszy orzech do zgryzienia. 
    Kocham swoje dzieci, wiadomo. Pierwszy syn był wyczekany, dokładnie zaplanowany, o ile można tak to ująć. Chciałam skończyć studia, mieć stabilne zatrudnienie, móc przejść na urlop macierzyński, rodzicielski i tego typu sprawy. Chciałam nie martwić się o finanse, na tyle, ile to możliwe w naszym pięknym kraju. Nadszedł ten moment i kilkanaście miesięcy później pojawiło się na świecie moje pierwsze dziecko. Synuś mamusi.
Pomyślicie, no babo, powinnaś płakać ze szczęścia i nie marudzić. Nie waż się narzekać matko-polko! Jasne byłam najszczęśliwsza na świecie. Zaszłam w ciąże, choć nie wszyscy mogą. Mam zdrowe dziecko, choć nie wszystkie rodzą się zdrowe. Do tego mam dach nad głową, męża, mam za co żyć. 
    Jednak pierwsze dziecko to ciągły proces uczenia się. Ja, będąc świadoma i zadecydowana na dziecko, nie będąc już nastolatką, nie wiedziałam kompletnie nic na temat radzenia sobie z noworodkiem. Niestety musze to przyznać przed samą sobą. Przeczytałam co prawda kilka poradników, ale ich treść uleciała mi z głowy kiedy usłyszałam pierwszy krzyk mojego dziecka w szpitalu.
Wszystkiego uczyłam się metodą prób i błędów, albo głównie błędów. Gdybym mogła się cofnąć w czasie wiele bym zmieniła, choć nigdy nie wiem czy wyszłoby nam to na dobre. Na szczęście moje dziecko żyje i ma się dobrze, ale rozumiecie co mam na myśli. 
    Musze zaznaczyć, że zawsze byłam perfekcjonistką, a to cecha, która bardzo przeszkadza w byciu mamą, żoną w sumie też. Chciałam, żeby niemowlę działało według ustalonego rytmu, samo zasypiało, czy zjadało zawsze z chęcią posiłki. Jak się można domyślić tak to nie działa. Dziecko ma skoki rozwojowe, gorsze dni, ząbkuje, choruje. Na początku dużo płakałam, to nie była depresja poporodowa, to po prostu była moja bezradność. Czułam się bezradna, bezsilna, czułam, że życie, które miałam do tej pory skończyło się bezpowrotnie. Nie miałam czasu dla męża, żeby zwyczajnie usiąść i obejrzeć z nim film. Nie mogliśmy zjeść w spokoju posiłku, bo akurat Paweł marudził. Nie miałam czasu dla siebie, żeby umyć zęby, uczesać się, pomalować paznokcie, czy o zgrozo wziąć długą kąpiel.
    Dzisiaj, kiedy mam dwójkę dzieciaczków, jakoś magicznym sposobem mam na to wszystko czas! Kiedy pojawia się na świecie drugie dziecko masz już wiedzę, masz doświadczenie, masz inne podejście do życia. Po pierwsze wiedziałam co robić, jak robić, czego mogę oczekiwać, chodź każde dziecko jest inne i miewa inne potrzeby. Po drugie teraz staram się być bardziej elastyczna. Chcę zjeść posiłek w spokoju? Czekam na drzemkę Małej. Chcę wziąć kąpiel? Kładę dzieci spać trochę wcześniej. Kiedy moja córka nie potrafiła zasypiać na początku w łóżeczku, kupiłam chustę. Spała w chuście jak aniołek, później dość naturalnie przestawiła się na łóżeczko. Co robiłam z synem dwa lata wcześniej? Płakałam nad łóżeczkiem razem z nim, próbując go uśpić, bo przecież on musi się nauczyć spać w łóżeczku. Reszta zależy od organizacji. Czas, który kiedyś poświęcałam głównie sobie, potem musiałam poświęcić głównie synkowi, a dzisiaj bawimy się we trójkę. I nawet gdybym mogła nie cofnęłabym się do opcji pierwszej!
Wiadomo, czasem jest ciężko. Skłamałabym mówiąc, ze odkąd moja córka się urodziła nie płakałam. Płakałam, ale może z cztery razy.
Jeśli zastanawiasz się, czy dasz rade z dwójką. Dasz! Nie wahaj się. U nas są dwa lata różnicy i uważam to za duży atut.
Ciekawe jak byłoby z trójką? Ponoć jest łatwiej niż z dwójką :)

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak wychować dziecko, czyli biblioteczka rodzica cz.1

7 rzeczy, które kupiłam zbyt późno. Wyprawka dla drugiego dziecka.

Zabawki Montessori z Ikea? Pomysły na prezenty cz. 2